sobota, 22 sierpnia 2015


Sobota, 10 lipiec 2015 

Dzień 1: Elizondo - Buztamorro

15km, +950m



Nasza przygoda ze szlakiem GR11 zaczęła się w sobotę 2015.07.11 w miejscowości Elizondo o godz. 15.00. Początkowy plan obejmował przejście Alta Ruty. Ze względu na małą ilość czasu (23 dni razem z transportem) podstawowym założeniem planu było pokonywanie trasy tylko i wyłączenie z użyciem GPS-a z wgranym trackiem. Dodatkowo miałam wydrukowane opisy i profile szlaku ze strony: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/gr11. Niestety mój współtowarzysz podróży zostawił GPS-a w Polsce i trzeba było natychmiast zmodyfikować plan. W Elizondo próba zakupienia map zakończyła się fiaskiem - informacja turystyczna była zamknięta. Pokręciliśmy się trochę po miasteczku szukając szlaku i dzielnie ruszyliśmy postanawiając się opierać na oznaczeniach. Początkowo szło nieźle, ale na ok 10 km okazało się, że ciśniemy GR11. "Alta Ruta" zdecydowanie nie była oznaczona. Po krótkiej dyskusji stwierdziliśmy, że zmieniamy plan na GR11. Przemierzaliśmy rozległe pastwiska, podobne trochę do Bieszczad. Było dość pochmurno a im wyżej tym bardziej otaczała nas mgła. Około 15 km na rozległym pastwisku zobaczyliśmy ostatni oznaczony słupek. Po około godzinie bezsensownego błądzenia w otaczającej nas mgle zdecydowaliśmy się na nocleg. Nie był to optymistyczny początek. Było nadal jasno a my tkwiliśmy na jakimś pastwisku zamiast podążać szlakiem. Dodatkowo zaczął padać deszcz.





Mapa Etapu 1

Zdjęcia Etapu 1

Opis szlaku




niedziela, 9 sierpnia 2015

Pireneje, GR11, dzień 20, 2015.07.30

Rano było paskudnie i deszczowo. Nie mieliśmy budzika, więc wstalismy około 6.00. Na zejściu do Queralbs na 1300 m pięknie się pogubiliśmy, szlak fatalnie oznaczony. Około 10.00 dotarliśmy do miasteczka, gdzie na godzinę zainstalowalismy się w kafejce. Bartek wcinał tortille a ja pochłaniałam kawę. W sklepie kupiliśmy miejscowy ser i rewelacyjne pieczywo. Było pochmurno. Z Queralbs jest kolejka do Nurii, więc jak się wspinaliśmy spotykaliśmy tylko turystów schodzących w dół. Przed nami rozciągały się ogromne skały, co mnie ogromnie zaskoczyło. Jak doszliśmy do sanktuarium na 2000 m konkretnie się rozpadało i zaczynała się burza. Podjeliśmy decyzję o wejściu na przełęcz Noucreus na 2790 m bo poniżej była cabana. Robilismy wspinke w deszczu trzęsąc się z zimna. Cabana była malutka i nieszczelna z mieszkańcami w postaci myszek. Po drodze wzięłam mętną brudną wodę, ale przynajmniej mogłam się napić herbaty. W nocy spałam tylko w bluzie bo reszta była mokra. Na szczęście znalazłam w schronie kawałki folii NRC. Były na tyle małe, że musiałam spać na baczność, ale było mi prawie ciepło. Nad ranem myszka wpadła mi do śpiwora, choć wieczorem specjalnie zostawiłam jej bułkę

Dziennik:

Etapa 35: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/planoles-santuario de nuria.php 14 km
Etapa 36: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/santuario de nuria-ref. de ulldeter.php 11,6 km

Pogoda: mgła i deszcz, wieczorem burza
Miasta: Queralbs: bar, supermarket

Pireneje, GR11, dzień 19, 2015.07.29

Zaspaliśmy i wstaliśmy dopiero o 6:40, wymarsz o 8:00. Poszliśmy polną drogą, ale zaczęła ginąć, więc wróciliśmy do asfaltu i w końcu dotarlismy do dużego miasta Puigcerda. Zrobiliśmy zaopatrzenie i w drogę. Na dwie przełęcze prowadził szuterek. Krajobrazy bieszczadzkie. Na zejściu do Planoles gubimy się. Miasto omijamy i wchodzimy na przełęcz Collet de les Barraques (1900 m) bardzo wymagającym podejściem. Nadeszła mgła i zrobiło się deszczowo ale wcześniej zdążyliśmy jeszcze zjeść kulturalnie przy stoliku. Zaczęliśmy myśleć dokąd jeszcze zdołamy dojść tak żeby był transport do Barcelony.

Dziennik:

Etapa 33: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/malniu-puigcerda.php 10,5 km
Etapa 34: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/puigcerda-planoles.php 27,5 km
Etapa 35: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/planoles-santuario de nuria.php 3 km

Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie wieczorem mgła i deszcz
Miasta: Planoles: z boku

Pireneje, GR11, dzień 18, 2015.07.28

Zaspaliśmy i wstaliśmy dopiero o 6:20, wymarsz o 7:30. Weszliśmy na Collado de Illa zielona i piękna a zarazem trudna na 2500 m. Następnie spadek na 2100 m i znów wejście na 2700 na Portella d'Engorgs. Potem urocze zejście do schroniska Folch i Girona i potem Malniu połozonym nad stawem. Potem wydawało się, że juz pójdzie gładko, ale zabładzilismy. W dole widniało wiele miasteczek. Wybraliśmy szutrową drogę z której zawrócili nas miejscowi. Finalnie utknęliśmy ok 4 km przed Puigcerdą w krzakach. Przynajmniej nie padało, za to z dwóch miejsc dochodziły dźwięki bębnów. Może był jakiś konkurs.

Dziennik:


Etapa 31: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/encamp-ref. l'illa.php 6 km
Etapa 32: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/ref. l'illa-.malniu 14,6 km
Etapa 33: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/malniu-puigcerda.php 10,5 km

Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie

Pireneje, GR11, dzień 17, 2015.07.27

Zaspaliśmy i wstaliśmy dopiero o 6:20, wymarsz o 7:30. Zeszliśmy do Arans na 1400 m a następnie wspielismy sie na zieloną przełęcz Coll de Ordino na ok. 2000 m. Zejście do miasta Encamp to był koszmar. A w Encamp full wypasik markecik i co najważniejsze Apteka. Nie wiedziałam jak są plastry żelowe po hiszpańsku, ale farmacueta przeszedł Camino de Santiago, więc od razu zrozumiał mój ból. Wykupiłam prawie cały zapas plastrów Compeed. To był najszczęśliwszy moment. Wreszcie mogłam odpalić silniki i kontynuować bez bólu. Dostałam takie przyśpieszenia, że myślałam, że odfrunę. Zaczeliśmy wspinkę, żeby na ok 1800 m wyjsc na przełęcz Coll Jovell, gdzie był wypasiony kompleks turystyczny. Prawie deptakiem doszliśmy do schroniska Fontverd, super komfortowego. To był udany dzień, pełen słońca i nadziei na kolejne dni.

Dziennik:

Etapa 29: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/baiau-arans.php 3 km
Etapa 30: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/arans-encamp.php 15,1 km
Etapa 31: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/encamp-ref. l'illa.php 9 km

Start: coll les cases 1983
Koniec: schronisko Fontverd
Dystans: 32 km
Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie
Miasta:Arans, Encamp: market, apteka

Pireneje, GR11, dzień 16, 2015.07.26

Spaliśmy w otwartym hangarze z sianem. Wstajemy o 5:00 i dyskretnie się wynosimy. W nocy szalały koty. Dopiero parę kilometrów za noclegiem zatrzymujemy się na śniadanie. Rano jeszcze jest zimno. Potem ruszamy na szlak. Przechodzimy przez kolejne malownicze polany aż dochodzimy do schroniska Refugio de Baiau na 2517 - schronisko w postaci barakowozu, ale super wyposażone. Potem zejście na 2000 m, żeby następnie wejść na bardzo trudną przełęcz  na 2500 m. Ostre pionowe podejście po osypującym się piargu. Pod koniec był telegraf. Potem urokliwe zejście do schroniska Coma Pedrosa i miasteczka Arinsal w Andorze - pełnego apartamentów, żeby finalnie skończyć maskarycznym podejściem około 3km z przewyższeniem 700m ciągnącego się lasem na collado les cases. I tam zanocowaliśmy na 1983 m.

Dziennik:

Etapa 28: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/areau-baiau.php 15,4 km
Etapa 29: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/baiau-arans.php 11 km

Start: za Aran
Koniec:collado les cases 1983
Dystans: 32 km
Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie
Miasta: Arinsal

Pireneje, GR11, dzień 15, 2015.07.25

Wstajemy ok. 5.30. Wody nie ma, więc kawy też nie ma. Ruszamy około 6:30. W Tavasacan jestesmy o 7:50 po około 4km. I tam znajdujemy fantastyczny sklep turystyczny. Kupujemy tam przedewszystkim książkę z całym szlakiem GR11 po katalońsku, kijki carbonowe firmy Azules za 70 EUR, butelkę turystyczną, miód. W sklepie spożywczym dokupuje pieczywo, aczkolwiek obsługa słaba. Z Panią z turystycznego, która jednocześnie jest właścicielką hotelu sporo gadam. Tak się podjaraliśmy się tym sklepem, że z miasta wyszliśmy GR10 przez co nadrobiliśmy ok. 7 km. Wróciliśmy do miasta i odszukaliśmy właściwy kierunek. Cisneliśmy asfaltem, żeby było szybciej. nagle zatrzymał się samochód i pokazał nam skrót do miasta, co nam zaoszczędziło trochę czasu. Zaczęliśmy karkołomne podejście leśną, stromą ścieżka. Zdecydowanie bardziej wole góry odkryte. Około południa dopadł mnie mega kryzys i zatrzymaliśmy się na kawę i krótki sen. Potem ruszyliśmy na przełęcz w klimatach bieszczadzkich. Skonczyliśmy etap 26 i zrobiliśmy 27. Moje stopy bolą coraz bardziej i tworzą się nowe rany.

Dziennik:

Etapa 26: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estaon-tavascan.php 4 km
Etapa 27: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/tavascan-areu.php 17 km

Start: ok 4 km przed Tavascan w krzakach
Koniec: nocleg w stodole za Aran
Dystans: 30 km
Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie
Miasta: Tavsacan, sklep turystyczny, supermarket
Aran, trzeba zbaczać

Pireneje, GR11, dzień 14, 2015.07.24

Wstajemy ok. 5.00. Jeszcze jest totalnie ciemno. Ruszamy około 6:30. W Estais wbijamy sie do hostelu na śniadanie i podładowanie. Etap 25 bardzo trudny. Mozolne podejście a moje kijki się połamały a Bartek zostawił swoje w Estos. Ponadto mam poranione stopy i każdy krok parzy. Moje dwa zelowe plasterki i reszta zwykłych nie dają rady a apteki nie ma. Wspinamy się na przełęcz na 2200 m. Zejście to koszmar. W Estaon jest hostel i bar. Za Estaon czai się burza. Rozbijamy namiot, żeby totalnie nieprzemoknąć. Przysypiamy. Burza finalnie nie nadchodzi a my tracimy cenny czas. Ruszamy opornie na kolejną przełęcz by potem zejść w kierunku Tavascan, ale tego dnia tam nie docieramy. Rozbijamy namiot kilka kilometrow przed w mało sympatycznym miejscu. Wody nie mamy, więc lipa.

Dziennik:

Etapa 24: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/santmaurici-espot-laguingueta.php 9 km
Etapa 25: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/laguingueta-estaon.php 11,6 km
Etapa 26: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estaon-tavascan.php 10 km
 

Start: ok 4 km za Espot
Koniec: ok 4 km przed Tavascan w krzakach
Dystans: 32 km
Pogoda: w ciągu dnia deszcz i burza, rano i wieczorem słonecznie
Miasta: brak

Pireneje, GR11, dzień 13, 2015.07.23

Wstajemy ok. 5.00. Jeszcze jest totalnie ciemno. Ruszamy około 6:30. Chorągiewki ułatwiają nam drogę. Wchodzimy na przełęcz Cuello de Ballibierna na 2700. Teren skalisty z dużą ilość jeziorek. Pięknie i pusto. Zejście jest bardzo trudno technicznie więc idzie bardzo wolno. W końcu docieramy do Conangles, gdzie dopada nas deszcz. zatrzymujemy się na chwilę na kawę i tortillę oraz kupujemy dwie mapy. Udaje się też podładować telefon. Schronisko jest bardzo schludne, ale mam wrażenie, że właściciel traktuje wszystkich jak złodziei. No i nie mają kawy z ekspresu tylko z automatu. Zwijamy się z stamtąd szybko i lecimy na przełęcz. po kawie dostaje drugie życie, niestety Bartek nie. Goni nas burza. Po wejściu na górę napotykamy collado Port de Rius i krainę uroczych jeziorek, które okrywa mgła. Deszcz nas dopada i za przełęczą na 2300 po przejściu kilku kilometrów rozbijamy namiot.

Dziennik:

Etapa 19: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estos-puente_coronas.php 4km
Etapa 20 http://www.travesiapirenaica.com/gr11/puente_coronas-conangles.php 18 km
Etapa 21: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/conangles-restanca.php 12km


Start: w cabani na 1700 przed Puente de Coronas
Koniec: za przełęczą przed schroniskiem Restanca
Dystans: 32 km
Nocleg: gdzieś za przełęczą Port de Rius
Pogoda: piękny słoneczny dzień zakończony burzą
Miasta: brak, schronisko Conangles z jedzeniem i mapami
Inne: Valle d"Estos i Valle d'Aran

Zdjecia:
https://picasaweb.google.com/lh/webUpload?uname=102248457183825608616

Pireneje, GR11, dzień 12, 2015.07.22

Wstajemy ok. 5.00. Jeszcze jest totalnie ciemno. Ruszamy około 6:30. Chorągiewki ułatwiają nam drogę. Wchodzimy na przełęcz Cuello de Ballibierna na 2700. Teren skalisty z dużą ilość jeziorek. Pięknie i pusto. Zejście jest bardzo trudno technicznie więc idzie bardzo wolno. W końcu docieramy do Conangles, gdzie dopada nas deszcz. zatrzymujemy się na chwilę na kawę i tortillę oraz kupujemy dwie mapy. Udaje się też podładować telefon. Schronisko jest bardzo schludne, ale mam wrażenie, że właściciel traktuje wszystkich jak złodziei. No i nie mają kawy z ekspresu tylko z automatu. Zwijamy się z stamtąd szybko i lecimy na przełęcz. po kawie dostaje drugie życie, niestety Bartek nie. Goni nas burza. Po wejściu na górę napotykamy collado Port de Rius i krainę uroczych jeziorek, które okrywa mgła. Deszcz nas dopada i za przełęczą na 2300 po przejściu kilku kilometrów rozbijamy namiot.

Dziennik:

Etapa 19: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estos-puente_coronas.php 4km
Etapa 20 http://www.travesiapirenaica.com/gr11/puente_coronas-conangles.php 18 km
Etapa 21: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/conangles-restanca.php 12km


Start: w cabani na 1700 przed Puente de Coronas
Koniec: za przełęczą przed schroniskiem Restanca
Dystans: 32 km
Nocleg: gdzieś za przełęczą Port de Rius
Pogoda: piękny słoneczny dzień zakończony burzą
Miasta: brak, schronisko Conangles z jedzeniem i mapami
Inne: Valle d"Estos i Valle d'Aran

Zdjecia:
https://picasaweb.google.com/102248457183825608616/PirenejeGR11Dzien1220150722

Pireneje, GR11, dzień 11, 2015.07.21

Wstajemy ok. 5.00. Jeszcze jest totalnie ciemno. Ruszamy około 6:40.Pogoda piękna i słoneczna. Wchodzimy na collado Puerto de Chistau na 2592 m. Spotykamy jednego senderowicza. Zejście z przełęczy jest malownicze i stosunkowo proste. Docieramy do schroniska ESTOS w południe. Stąd już się zaczyna deptak dla turystów a potem nudny szuter w dół. Temperatura daje się we znaki. Schodzimy na dół na 1300 m do Puente de San Jame i tam nas dopada pierwsza burza. Chowamy się w krzakach. Jak deszcz trochę zelżeje to ruszamy szuterkiem w górę licząc, że dotrzemy do schroniska Ballibierna. Po drodze spotykmay Hiszpanów, którzy nas uprzedzają, że tam nie ma miejsca. na mapie wypatrzyłam schron i tam postanawiamy dotrzeć. W pewnym momencie odwracam się po aparat i nagle spostrzegam schron ukryty za drzewami. Mamy farta. Schron jest przestronny, suchy i ciepły i ma drewniane łóżka oraz materac. Wpadamy w euforię. Wreszcie można rozwiesić mokre rzeczy i szybko zagotować wodę i jest ciepło. Jednak w środku nocy budzi nas policja, która poszukuje zaginionych turystów. Wybudzona ze snu w pierwszej chwili myślę, że to turyści, którzy szukają noclegu. zaczynam wreszcie rozumieć o co chodzi. ten który ze mną rozmawia jest bardzo miły, drugi rozgląda się i mnie obserwuje. Trochę mnie Panowie wybili ze snu.

Dziennik:

Etapa 18: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/biados-estos.php 11,5 km
Etapa 19: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estos-puente_coronas.php 14 km



Start: gdzieś za Biados na 1900 m
Koniec: w cabani na 1700 przed Puente de Coronas
Dystans: 41 km
Nocleg: gdzieś za Biados na 1900 m
Pogoda:piękny, słoneczny dzień
Miasta: brak
Inne: Valle d"Estos

Zdjecia: 
https://picasaweb.google.com/102248457183825608616/20150721PirenejeGR11Dzien11

Pireneje, GR11, dzień 10, 2015.07.20

Wstajemy ok. 5.00. Jeszcze jets totalnie ciemno. Ruszamy około 7:20. Jeszcze czeka nas małe podejście a potem malowniczą doliną w dół w kierunku Parzan. Malownicza dolina przechodzi w szutr, którym biegniemy. Do miasteczka najlepiej odbić żółtym szlakiem. Ku naszej uciesze ukazuje się wielki supermarket, który jak się okazało nie miał wszystkich potrzebnych nam rzeczy, ale za to dużo niepotrzebnych ekskluzywnych. Po wejściu do marketu na prawo była kawiarnia. Drzwi były otwarte więc weszłam i rzuciłam się na kontakt. Po 15 minutach przyszedł Pan i powiedział, że kawiarnia jest zamknieta, ale wybłagałam jeszcze 15 minut. Potem przenieśliśmy się na stację benzynową, gdzie kupiłam dwie kolejne mapy. Tam też był kontakt, ale Pan zaprowadził mnie do pobliskiej kawiarni, gdzie bardzo uprzejma Pani wzięła mój telefon do ładowania. Spędziliśmy tam około godziny, ja miałam swoją pyszną kawę z ekspresu a Bartek wreszcie upragnione fastfoody. Zaczynamy podejście na 2314 m na Collado de Urdiceta z 1200 m terenem z jednej strony trudnym technicznie a z drugiej przepięknym. Idziemy trasą biegu Gran Trail Poseto Aneto oznaczonego czerwonymi chorągiewkami co nam pozwala zaoszczędzić czas. Turystów brak. Idziemy pięknym rejonem Maladeta, który jest z jednej strony skalisty a z drugiej pełen zieleni.

Dziennik:


Etapa 16: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/pineta-parzan.php 17 km
Etapa 17: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/parzan-biados.php 22 km
Etapa 18: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/biados-estos.php 2 km


Start: Collada Las Coronetas 2159 m
Koniec: gdzieś za Biados na 1900 m
Dystans: 41 km
Nocleg: gdzieś za Biados na 1900 m
Pogoda:piękny, słoneczny dzień
Miasta: Parzan, supermarket, stacja benzynowa, bar, można kupić mapy
Inne: piękny rejon Maladeta

Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102248457183825608616/20150720PirenejeGR11Dzien10?authkey=Gv1sRgCP_dlqqU9Pz5Dg#

Pireneje, GR11, dzień 9, 2015.07.19

Wstajemy ok. 5.30. Wokół zaczyna się duży ruch. Po śniadaniu ruszamy ok. 7.00. Na dzień dobry ruszamy za tłumem w kierunku Monte Perdido. Ponieważ szlak prowadzi przez duże, śliskie bloki skalne bardzo ciężko jest nam z powrotem zejść pomiędzy tłumem prącym pod górę. Zaczynamy samotną wspinkę na Collado Superior de Goritz 2343 m, żeby potem zejść trudnym technicznie terenem do wąwozu Fuen Blanca na 1700 m, żeby znów się wspiąćna Collado de Arisclo na 2453 m, krótkim ostrym podejście ze znikającym szlakiem. I potem dopiero się zaczęło robić trudno na zejściu. Najpierw to było strome, osuwające się piargi a potem w lesie korzenie i skały. Tuż przed Pinetą gubimy się w lesie. Późnym popołudniem dochodzimy do Refugio de Pineta. I ruszamy dalej na przełęcz na Collata de Coronetas na 2159 m. Na dole w Pinecie przy schronie zagadnął mnie jakiś Hiszpan, który myślał, że nocujemy w schronie nad rzeką. Kończymy około 21.00 na przełęczy. Tym razem burza nas nie dopada. Tuż przed zaśnięciem mówię do Bartka, że to był super dzień, choć najtrudniejszy ze wszystkich. Okazuje się, że Bartek ma zupełnie odmienne zdanie, bo on wolałby leżeć lub siedzieć w knajpie, jeść pizzę i pić piwo. Wpadamy na pomysł, żeby się rozstać. Ja się czuję ograniczana przez Bartka, bo mam więcej siły a on przytłoczony i zmęczony. Poza tym ja chce dojść do morza a on nie, po mimo, że tak ustalaliśmy na początku. Oddał mi już namiot, kuchenkę i gpsa, ale przy aparacie nie możemy dojść do porozumienia. Finalnie postanawiamy ze sobą dotrwać do końca, choć chyba żadne z nas nie czuje się dobrze z tą decyzją.

Dziennik:


Etapa 15: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/goriz-pineta.php 13.5 km
Etapa 16: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/pineta-parzan.php 18 km

Start: Refugio de Goritz 2200 m
Koniec: Collada Las Coronetas 2159 m
Dystans: 30 km
Nocleg: Collada Las Coronetas 2159 m
Pogoda:piękny, słoneczny dzień
Miasta: brak, schronisko Pineta, gdzie do jedzenia mozna kupic chipsy, map brak



Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/lh/webUpload?uname=102248457183825608616

Pireneje, GR11, dzień 8, 2015.07.18

Wstajemy dopiero o 7:00 bo jest zimno i mokro, brrr. Ogarniamy się w miarę szybko. Ten poranek różni się od poprzednich bo zaczyna padać co nie nastraja nas optymistycznie. W trakcie naszego śniadania mijają nas turyści, którzy nocowali sobie w suchej "cabani". Biegniemy szutrową drogą i doganiamy ich w Bujaruelo, gdzie jest tylko źródełko. Dalej szlak zamienia się w kamienistą leśną ścieżkę a miejscami trzeba przechodzić po sliskich skałach, z których łatwo się osunąć do rzeki. To nas trochę spowalnia. Jednak potem trafiamy znów na szuterek, który doprowadza nas do prawdziwie turystycznego miejsca "Pradera de Ordesa". Znajdziemy tu wypasioną informację i kanapki za jedyne 5 EUR, ale na normalne mapy nie ma szans. Ucinam pogawędkę z dziewczyną z informacji, która mówi, że dobrze mówię po hiszpańsku, miło:) Ruszamy szutrową drogą pod górę z licznymi turystami. Po drodze jest mnóstwo wodospodów. W międzyczasie się rozpogadza. Dochodzimy do neizwykłego miejsca, które się nazywa Cola de Caballo, rodzaj polany ze wznoszącymi się wokół stromymi skałami i imponującym wodospadem. Nie zatrzymujemy się tylko ciśniemy do schroniska Goritz, które jest na 2200 m u podnoża trzeciego co do wysokości szczytu Pirenejów "Monte Perdido". Wspinka jest dość wymagająca. Tuż przed schroniskiem zaczyna grzmieć. Po dojściu na miejsce widzimy mnóstwo rozbitych namiotów. Są to turyści, którzy z rana będą zdobywać Monte Perdido. Pytam jednego z "namiociarzy" czy można tak po prostu się rozbić. Okazuje się, że tak, tylko trzeba się zebrać przed 8.00. Schronisko nie wygląda zachęcająco i jest pełne ludzi. Niechętnie kończymy naszą wędrówkę po 25km około godz. 18.00. To już trzeci dzień kiedy burza nas spowalnia ale chociaż nocujemy w pięknym miejscu.
Ibón de TebarrayWchodzimy w rejon lodowca.

Dziennik:


Etapa 13: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/balneario_panticosa-bujaruelo.php 4 km
Etapa 14: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/bujaruelo-goriz.php 21 km

Start: 4 km przed Bujarelo
Koniec: Refugio de Goriz
Dystans: 25 km
Nocleg: Przy Refugio de Goriz na 2200 m
Pogoda: w ciągu dnia parno i duszno, potem burza
Miasta: brak, za Bujaruelo możliwe odbicie do sklepu przy campingu

Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/lh/webUpload?uname=102248457183825608616

Pireneje, GR11, dzień 7, 2015.07.17

Wstajemy dopiero o 6:00. Jest wyjątkowo sucho, jak na ulewę z dnia poprzedniego. Zaczynamy konkretną wspinaczkę na naszą pierwszą poważną przełęcz: Collado de Piedrafita na 2800 m przez 3 km. Przed nami piękne widoki. Jednak trasa daje nam popalić. Ostatnie 50 m przewyższenia to walka o każdy krok, żeby się nie zsunąć w dół. Przyjmuje taktykę wchodzenia na czterech. Jak udaje się chwycić odrobiny skałki to jest super. To była nasza pierwsza poważniejsza wspinka i zdecydowanie najtrudniejsza. Po deszcze nasiąknięty piarg pięknie się osuwa. W końcu udaje się wdrapać na przełęcz, gdzie czeka nas przepiękny widok na jezioro Ibon de Terrabay. Wchodzimy w rejon lodowca. Zaczyna się kraina jeziorek. Około południa po 14 km dochodzimy do miejsca, które się zwie Banos de Panticosa na 1600 m. Są to ekslukzywne termy. Marketu tu nie ma, ale jest sklep z pamiątkami gdzie kupujemy mapy. Zaczynamy 6 km wspinkę na kolejną przełęcz na 2500 m w najgorszy upał. Teren skalisty, turystów brak. W tle zaczyna grzmieć. Jak docieramy do krainy kolejnych jeziorek zaczyna bardzo grzmieć. Na przełęczy dopada nas deszcz i burza. Zejście jest karkołomne bo prowadzi po wielkich głazach i dodatkowo szlak kiepsko oznaczony. Chwila nieuwagi i się przewracam. Ląduje na plecach a plecak klinuje się między skałami. Leżę jak żuczek i nie mogę się wydostać. W końcu się wygramalam z pułapki. Deszcz się nasila. Jak schodzimy na zielone polanki przestaje padać. Po przebiciu się przez wąwóz docieramy do schronu, ale niestety jest zajęty. Szlak zaczyna prowadzić szutrową drogą w dół więc zaczynamy biec mając nadzieję na dotarcie do Bujaruelo. Niestety nagle w ciągu pięciu minut zrywa się burza i gwałtowna ulewa, która uziemia nas przy drodze. Zanim zdążymy rozłożyć namiot wszystko nam moknie. Dzień kończymy o 19:34.
Ibón de TebarrayWchodzimy w rejon lodowca.

Dziennik:

Etapa 12: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/sallent_gallego-balneario_panticosa.php 14 km
Etapa 13: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/balneario_panticosa-bujaruelo.php 18 km

Start: 15 km za Sallent de Gallego
Koniec: 2 km przed Bujarelo
Dystans: 32 km
Nocleg: 2 km przed Bujarelo przy drodze na około 1400 m
Pogoda: w ciągu dnia parno i duszno, potem dwie burze
Miasta: brak, w Banos de Panticosa sklep z pamiątkami

Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/102248457183825608616/PirenejeGR11Dzien72015071702#6180919778379833074

Pireneje, GR11, dzień 6, 2015.07.16

Pobudka ok. 5.00 u stóp Pico de Ananyet (2255m). Robimy pierwsze podejście na Estacion de esqui Zona de Ananyet (1750m). Szlak tutaj co chwila się gubi. Łamię pierwszego kijka, dobrze że kostka cała. Z przełęczy zbiegamy szutrową drogą do stacji narciarskiej "FORMIGAL". Docieramy do Sant Gallego, eksluzywnego miasta turystycznego. Można tam bez probelmu kupić jedzenie. Dodatkowo znajdujemy fantastyczny sklep z mapami, kupuje 5 szt - dodatkowe kg do dźwigania, ale nie mogę się powstrzymać. Pytam o pocztę, bo chętnie bym wysłała do Polski przewodniki do map. Poczta jest, ale działa tylko o 9.00 rano. O 13.00 po 2h opuszczamy miasto w kierunku schroniska Repomuso. Jest straszny skwar. Wspinamy się pod górę mijając rzesze turystów. Zaczyna grzmieć. Przed schroniskiem na 2200 dopada nas burza. Schronisko jest fantastycznie położone, ale nie zachęca do noclegu. Swoje rzeczy zostawia się w szafkach. Jednak wolę nocować w namiocie z Lidla, niż w takim tłumie. Ucinamy pogawędkę z francuskimi wspinaczami. Postanowimy przeczekać i jak deszcz ustanie ruszamy dalej. Niestety daleko nie zajdziemy. Wspinanie się na przełęcz na 2800 m w burzy nie ma kompletnie sensu, więc około 19.15 po przejściu 32 km niechętnie rozbijamy namiot na 2300 m. Nie podziwiamy tego pięknego miejsca zbyt długo bo zrywa się kolejna nawałnica. A był plan żeby dojść choć na przełęcz.
Estación de esquí - Zona Anayet (1.750m)
Estación de esquí - Zona Anayet (1.750m)
Estación de esquí - Zona Anayet (1.750m)R
Collado de Petraficha (1958m)Colla
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)

Dziennik:

Etapa 11: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/candanchu-sallent_gallego.php 17 km
Etapa 12: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/sallent_gallego-balneario_panticosa.php 15 km

Start: 11 km za Candachu
Koniec: 15 km za Sallent de Gallego
Dystans: 32 km
Nocleg: polana na ok. 2300 m za schroniskiem Respomuso
Pogoda: w ciągu dnia parno i duszno, potem dwie burze
Miasta: Sallent de Gallego, bardzo turystyczne, sklep z pamiątkami (mapy), supermarket, informacja

Zdjęcia:

sobota, 8 sierpnia 2015

Pireneje, GR11, dzień 3, 2015.07.13

Pobudka 5.30. Do wyjścia jesteśmy gotowi dopiero 7:00. Zaczynamy podejściem pod górę. Krajobraz bieszczadzki. W Hiriberi nie ma żadnego sklepu ku naszej rozpaczy, a normalne jedzenie się skończyło. Zdesperowana zaczepiam starszą kobietę, że chciałam kupić chleb. Odsyła mnie do agroturystyki. Drzwi otwiera starszy katalończyk. Woła córkę. Ta zaprasza nas do kuchni, gdzie przygotowuje dla nas pyszne kanapki z serem za jedyne 5 EUR. Przy okazji mogę poćwiczyć hiszpański. Przez pół godziny normalnie sobie gawędzę. Uprzedzają nas, że zaraz na początku trzeba nabrać wody bo potem już nie ma. Wychodzimy za miasto i tam wcinamy kanapki. Za pierwszym źródłem wody gubimy szlak i finalnie wchodzimy ostro pod górę przedzierając się przez krzaki. Dochodzimy do szlaku i dalej już kontynuujemy bez problemu. Zaczynają się pierwsze widoki obiecujące nieco wyższe góry. Przed nami rozpościerają się połoniny z widokiem na góry. Wpadam w euforię. Zbliżamy się do miejsca turystycznego, gdzie można dojechać samochodem a potem się wspiąć na przełęcz "Paso de Alforjas" 1440 m. Tam spotykamy grupkę starszych Niemców. ich przewodnik mówi nam "Buenas". Na górze biegniemy. Po raz kolejny spotykamy się z tą grupką w
"Santuario de Muskilda" (1020m), tylko że Niemcy dotarli samochodem. Przewodnik nas pyta czy robimy "GR11"? Okazuje się, że jest Anglikiem i przeprowadził się do Candachu. Jest nieco zaskoczony naszymi ambitnymi planami pokonywania ok 30-35 km dziennie, ale patrząc na nasze małe plecaki twierdzi, że może się udać. Do Ochagavii docieramy w południe. Znajdujemy super zaopatrzony market. Pierwsze mapy kupujemy w sklepie z pamiątkami. Ochagavia jest piękna i pełna turystów. Około godz. 17.00 ruszamy na kolejny etap mając na liczniku 25 km. Zaczyna się konkretne podejście szutrową drogą. Idzie się nieco ciężko, ze względu na plecaki doładowane jedzeniem i pierwszymi mapami. Udało mi się też kupić wydanie specjalne magazynu "Pireneje" z opisem przejścia szlaku "Alta Ruta" rozpisanego na 44 dni przez Gorke Lopez z wydawnictwa Edizioak. Około godziny 20.30 kończymy wędrówkę po ok. 14 km na wysokości około 1250 m. Kończy się kolejny piękny słoneczny dzień. Mam jeszcze sporo siły więc robię serię ćwiczeń przez około 30 min: brzuch, pompki i nogi.
Santuario de Muskilda (1020m).
Santuario de Muskilda (1020m).
Santuario de Muskilda (1020m)."
Santuario de Muskilda (1020m).
Santuario de Muskilda (1020m).
Dziennik:
Etapa 5, http://www.travesiapirenaica.com/gr11/burguete-aezkoa.php, 3.5 km
Etapa 6, http://www.travesiapirenaica.com/gr11/aezkoa-ochagavia.php, 20.6 km
Etapa 7, http://www.travesiapirenaica.com/gr11/ochagavia-isaba.php, 14 km
Etapa 7: Ochagavía/Otsagabia – Isaba/Izabahttp://www.travesiapirenaica.com/gr11/ochagavia-isaba.php
Etapa 7: Ochagavía/Otsagabia – Isaba/Izaba
Etapa 7: Ochagavía/Otsagabia – Isaba/Izaba
Etapa 7: Ochagavía/Otsagabia – Isaba/Izaba
Start: ok. 3,5 km przed Hiriberi, za wioska Obraba
Koniec: ok. 14 km za Ochagavia
Dystans: 38km
Nocleg: polana na 1250 m
Pogoda: słonecznie i ciepło
Sklepy: Ochagavia - market, sklep z pamiątkami (mapy)

Zdjęcia:

Pireneje, GR11, dzień 5, 2015.07.15

Pobudka ok. 5.00. Ruszamy 6:30. W Selva de Oza mijamy śpiących obok drogi oraz namioty. Ludzie sobie smacznie śpią. Mamy piękny słoneczny i rześki poranek. Początek trasy bardzo łatwy, potem wchodzimy na malowniczą przełęcz mijając schronisko Aquas Tuertas 1620m. Następnie wchodzimy na przełęcz na 1890, żeby następnie odkryła się przed nami przepiękna dolina z jeziorkiem Ibon de Estanes i mnóstwem wolnopasącego się bydła. Wpadam w euforię. Niestety to piękne miejsce przyciąga duże ilości francuskich turystów, więc robi się tłoczno. Wydaje się że do Candachu jest blisko, ale niestety. Zaczyna się upał a trasa odbija w bok w teren trudnieszy technicznie trochę podobny do Gór Stołowych. I trzeba przejść przez przełęcz na 1630 m. W końcu o 15.15 docieramy do Candachu. Spotykamy tam fantastycznie zaopatrzony sklep. Najważniejszy zakup to kolejne trzy mapy no ale też jedzenie. Obok jest sympatyczny bar Nevada, gdzie są aż dwa kontakty. Można doładować telefony, bo bateria słoneczna nie działa. W Candachu spędzamy ok. 2h. Ruszamy z nowymi siłami. Niestety tuż za miastem mamy kłopot ze znalezniem szlaku, znów tracimy cenny czas. Finalnie po 15 minutach odnajdujemy i dalej ruszamy już bez zakłóceń. Dalej już idzie gładko. Kończymy o 21.30 i nocujemy na 1900 u stóp Pico de Ananyet (2255m).
Collado de Petraficha (1958m)Colla
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)

Dziennik:

Etapa 9: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/zuriza-oza.php, 1 km
Etapa 10: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/oza-candanchu.php 24,4 km
Etapa 11: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/candanchu-sallent_gallego.php 13 km
Start: 1 km przed Ozą
Koniec: 13 km za Candachu
Dystans: 39 km
Nocleg: polana na ok. 1900m
Pogoda: słonecznie

Zdjęcia:

Pireneje, GR11, dzień 4, 2015.07.14

Startujemy 7 km przed Izabą około 6:30 rano. Wstaliśmy o 5.00, słońce wschodzi około 6.00. Poranne wędrowanie bardzo mi pasuje bo jest rześko i dobre słońce do zdjęć. Przechodzimy przez polanki na około 1300m a następnie mamy bardzo ostre techniczne zejście do Izaby. po drodz spotykamy wycieczkę młodzieży z ogromnymi plecakami, która co chwila pyta czy jeszcze daleko na górę. W miasteczku Isaba kupujemy świeże pieczywo i ruszamy dalej w Kierunku Zurizy. Około godz. 12 na ok 18 km robimy przerwę na jedzenie. Jest ogromny upał, więc pozwalamy sobie na krótką drzemkę. To był kiepski pomysł, bo potem rozespana snuję się na podejściu. Docieramy do Zurizy, gdzie zatrzymujemy się przy rzece. Włożenie nóg do zimnej wody czyni cuda. Bartek decyduje się na kąpiel. W końcu ruszamy dalej. Wchodzimy już w Piereneje Centralne. W piekielnym upale zaczynamy podejście na przełęcz na 2000 m. Po dłuższym czasie wchodzimy na przełęcz: Collado de Petraficha (1958m). Po przejściu przez przełęcz robi się na tyle zimno, że trzeba się przebrać. Tak się podjarałam widokami, że poniosło mnie gdzieś poza szlak i wpakowałam się w eksponowany teren. Dodatkowo Bartek znikł. Wołam go, ale wiatr zagłusza mój głos. Wracam i w końcu się spotykamy. Odnadujemy szlak, któy ostro prowadzi w dół. Na nocleg decydujemy się około 1km przed Selva de Oza, w miejscu z pięknym widokiem na góry.
Collado de Petraficha (1958m)Colla
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)
Collado de Petraficha (1958m)

Dziennik:
Etapa 7: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/ochagavia-isaba.php, 7km
Etapa 8: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/isaba-belabarze-zuriza.php, 15,2 km
Etapa 9: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/zuriza-oza.php, 14,2 km
Start: 7 km przed Izabą
Koniec: 1 km przed Selva de Oza
Dystans: 38 km
Nocleg: polana na ok. 1200m
Pogoda: słonecznie

Zdjęcia:

Pireneje, GR11, dzień 2, 2015.07.12

Pobudka 6.30. Do wyjścia jesteśmy gotowi o 7:30. Około godziny szukamy szlaku. Bartek dzwoni do ojca, żeby mu przesłał punkty na GPS-a. Ja w międzyczasie robię półgodzinny trening, żeby jakoś ten czas wykorzystać. Po punktach ruszamy, ale nie idziemy szlakiem tylko przebijamy się przez skały robiąc dodatkowe przewyższenia. Po kilku kilometrach trafiamy na szlak. Teraz idzie szybko bo jest z górki. Po drodze trafiamy na wyścig rowerowy. Tymczasem pogoda zmienia się z deszczowej na słoneczną. Po drodze mijamy dużo płotków, które różnią się standardem. Po południu docieramy do Auritz, ale nie zatrzymujemy się tam. Chcę nadrobić stracony czas. Droga szutrowa w dół aż się prosi, żeby nią biec. Docieramy do wioski Obraba na wysokości 750m. Tuż za nią zaczyna się podejście. Po ok 1km rozbijamy namiot w niezbyt ciekawym miejscu, ale za to płaskim.
Dziennik:
Etapa3, 4 km, http://www.travesiapirenaica.com/gr11/elizondo-urkiaga.php
Etapa4, 17,5 km http://www.travesiapirenaica.com/gr11/urkiaga-burguete.php
Etapa5, 14 km http://www.travesiapirenaica.com/gr11/burguete-aezkoa.php
Start: 4km przed Urkiaga
Koniec: ok. 3,5 km przed Hiriberi, za wioska Obraba
Dystans: 36 km
Nocleg: krzaki na ok.800 m
Pogoda: słonecznie i ciepło
Zdjęcia: