niedziela, 9 sierpnia 2015

Pireneje, GR11, dzień 15, 2015.07.25

Wstajemy ok. 5.30. Wody nie ma, więc kawy też nie ma. Ruszamy około 6:30. W Tavasacan jestesmy o 7:50 po około 4km. I tam znajdujemy fantastyczny sklep turystyczny. Kupujemy tam przedewszystkim książkę z całym szlakiem GR11 po katalońsku, kijki carbonowe firmy Azules za 70 EUR, butelkę turystyczną, miód. W sklepie spożywczym dokupuje pieczywo, aczkolwiek obsługa słaba. Z Panią z turystycznego, która jednocześnie jest właścicielką hotelu sporo gadam. Tak się podjaraliśmy się tym sklepem, że z miasta wyszliśmy GR10 przez co nadrobiliśmy ok. 7 km. Wróciliśmy do miasta i odszukaliśmy właściwy kierunek. Cisneliśmy asfaltem, żeby było szybciej. nagle zatrzymał się samochód i pokazał nam skrót do miasta, co nam zaoszczędziło trochę czasu. Zaczęliśmy karkołomne podejście leśną, stromą ścieżka. Zdecydowanie bardziej wole góry odkryte. Około południa dopadł mnie mega kryzys i zatrzymaliśmy się na kawę i krótki sen. Potem ruszyliśmy na przełęcz w klimatach bieszczadzkich. Skonczyliśmy etap 26 i zrobiliśmy 27. Moje stopy bolą coraz bardziej i tworzą się nowe rany.

Dziennik:

Etapa 26: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/estaon-tavascan.php 4 km
Etapa 27: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/tavascan-areu.php 17 km

Start: ok 4 km przed Tavascan w krzakach
Koniec: nocleg w stodole za Aran
Dystans: 30 km
Pogoda: w ciągu dnia ciepło i słonecznie
Miasta: Tavsacan, sklep turystyczny, supermarket
Aran, trzeba zbaczać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz