niedziela, 9 sierpnia 2015

Pireneje, GR11, dzień 20, 2015.07.30

Rano było paskudnie i deszczowo. Nie mieliśmy budzika, więc wstalismy około 6.00. Na zejściu do Queralbs na 1300 m pięknie się pogubiliśmy, szlak fatalnie oznaczony. Około 10.00 dotarliśmy do miasteczka, gdzie na godzinę zainstalowalismy się w kafejce. Bartek wcinał tortille a ja pochłaniałam kawę. W sklepie kupiliśmy miejscowy ser i rewelacyjne pieczywo. Było pochmurno. Z Queralbs jest kolejka do Nurii, więc jak się wspinaliśmy spotykaliśmy tylko turystów schodzących w dół. Przed nami rozciągały się ogromne skały, co mnie ogromnie zaskoczyło. Jak doszliśmy do sanktuarium na 2000 m konkretnie się rozpadało i zaczynała się burza. Podjeliśmy decyzję o wejściu na przełęcz Noucreus na 2790 m bo poniżej była cabana. Robilismy wspinke w deszczu trzęsąc się z zimna. Cabana była malutka i nieszczelna z mieszkańcami w postaci myszek. Po drodze wzięłam mętną brudną wodę, ale przynajmniej mogłam się napić herbaty. W nocy spałam tylko w bluzie bo reszta była mokra. Na szczęście znalazłam w schronie kawałki folii NRC. Były na tyle małe, że musiałam spać na baczność, ale było mi prawie ciepło. Nad ranem myszka wpadła mi do śpiwora, choć wieczorem specjalnie zostawiłam jej bułkę

Dziennik:

Etapa 35: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/planoles-santuario de nuria.php 14 km
Etapa 36: http://www.travesiapirenaica.com/gr11/santuario de nuria-ref. de ulldeter.php 11,6 km

Pogoda: mgła i deszcz, wieczorem burza
Miasta: Queralbs: bar, supermarket

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz